Centrum Społeczności
Advertisement
Site-logo

Pojawiły się nawet przesłanki, że Edward ze swymi pierogami zawitał na polską Wikię. Nam na razie nic o tym nie wiadomo...

Edward był od zawsze niskim, acz aktywnym chłopcem. Już w wieku czterech lat zaczął przejawiać swoje nietypowe zachowania – pobijał starszych, nawet o siedem lat, kolegów, a następnie zakopywał ich w osiedlowej piaskownicy tak, że wystawała im tylko głowa. Jako, że o ADHD wówczas nie słyszano, małego Edwarda wysłano do wojska. Równie szybko co przybył, został wydalony, albowiem chował się po rowach melioracyjnych i w dziuplach drzew, a znalezienie takiego silnego karła było nie lada wyzwaniem.

Pewnego dnia, już nieco starszy Edward dostał do rąk kawałek ciasta. Zwykłego, z mąki poznańskiej, jeszcze surowego. Zaczął ugniatać. Spodobało mu się. A krzepę miał nie lichą. Ugniatał ile sił, wałkował o kolana, rozgniatał policzkiem do ściany, miażdżył... Lubił to. Kiedy indziej ujrzał, jak sąsiadka z ciasta (takie samego!) robiła pierogi. Edward spróbował. Od tego czasu Edward polubił pierogi.

Edward dorósł. Prowadził własną pierogarnię. Był zadowolony ze swej pracy. Edward lubił pierogi. Pewnego słonecznego popołudnia Edward spostrzegł, że nie ma w spiżarni mąki! Edward się przeląkł. Z czego teraz zrobi pierogi? Wyszedł do sklepu. Jednak były to ciężkie czasu realnego socjalizmu. Kolejka niemiłosiernie długa i w dodatku kartek brak. Co robić? Edward pomyślał. Zaczął mówić do tłumu: Ludzie! Jestem Edward, ten od pierogów! Robię pierogi dla was, dla waszych dzieci, dla waszych matek, ojców i dziadków! Robię pierogi dla bogatych i dla biednych, dla mężczyzn i kobiet, bez względu na wyznanie gniotę ciasto i nie patrząc na rasę przygotowuję farsz! Zawsze byłem dobrym pierogarzem, uczciwym i pomocnym. Dawałem nawet pierogi na krechę. Teraz zaś ja potrzebuję pomocy. Nie mam kartek na mąkę, z której mógłbym ulepić pierogi. Rozumiecie... Więc jak, Towarzysze? Pomożecie?! Inicjatywa Edward odniosła wielki sukces, a hasło stało się istnym szlagierem. Niestety, hasło, jak i historia zostały skradzione przez pewnego polityka, a sam Edward odszedł w zapomnienie. Wyemigrował do Ameryki.

Edward lubił pierogi, a pierogi lubiły Edwarda. Miał z nimi wiele przygód. W Wietnamie osamotniony Edward za pomocą pięciu pierogów wyciął w pień pół pułku Wietkongu. To Edward karmił swymi pierogami tłumi podczas przemówienia Martina Luthera Kinga. Ba, ponoć pastor podsłyszał, jak Edward sam do siebie mówił: Miałem sen, w którym każda rodzina na obiad jadła pierogi. Kiedy podczas lotu na Księżyc statek Apollo doznał poważnej awarii, Edward przygotował specjalne ciasto, którym załatał wyrwy w promie. W USA żyło mu się całkiem nieźle. Dostał nawet propozycje zagrania w filmie. Kiedy pewna pisarka ujrzała Edwarda, napisała o nim książkę. Tytułu nie pamiętam, ale na okładce były wyciągnięte ręce na czarnym tle trzymające pieroga. Fabuła opowiadała o parze dwóch zakochanych, pierogarza i dziewczyny nietolerującej glutenu. Niestety, Edwardowi zachciało się wrócić do Ojczyzny i fabuła musiała ulec modyfikacji.

Edward wrócił do Polski i krąży dziś w zakątkach Internetu mówiąc, że lubi pierogi. A pierogi lubią Edwarda. Nie wiadomo gdzie mieszka, ani jak się ma. Może spotkasz go kiedyś...? Albo on, spotka Ciebie...

Advertisement